Rozdział V
Listopad był jednym z tych miesięcy, które mijały mu nadspodziewanie szybko. Po zakończonym szlabanie zaczął się jeszcze bardziej pilnować, chociaż niejednokrotnie nachodziły go myśli, aby zrobić jakiś kawał woźnemu lub innemu nauczycielowi. Właśnie w takich chwilach beztroski wyczuwał, że musi się mieć na baczności. Czuł na sobie wzrok wielu nauczycieli, a zwłaszcza tych najbardziej przez niego znienawidzonych. W sobotę wstał niezwykle jak na niego wcześnie. Wyczuwał, że był ostatni w tym semestrze wypad do Hogsmeade, gdzie mógł zaopatrzyć się w wiele ciekawych artykułów. Czuł, że nic nie jest w stanie mu przeszkodzić w odpoczynku, nawet niektóre osoby tak nieraz mu grające na nerwach. Wielka Sala była już powoli ozdabiana na święta, a kiedy wszedł do środka dało się wyczuwać atmosferę wyczekiwania. Każdy, kto zamierzał iść do wioski był już ciepło ubrany przez padający śnieg. Usiadł przy stole i zaczął powoli jeść. Co było dla niego najciekawsze to fakt braku wszystkich Weasley'